Podcast Piktumi, odcinek 25 - Talk is cheap, czyli porozmawiajmy o pieniądzach.
W dzisiejszym odcinku będę mówić o dużych pieniądzach, o tym, co należy zrobić, aby przebić się w znanej telewizji i w USA, jak grożące bankructwo zmienić w światowy sukces oraz o tym, że warto słuchać, co ludzie mówią.
Będzie też zespół Dire Straits, Sting, Mick Jagger, MTV i but wojskowy.
A na końcu będzie ciekawa zagadka. Odpowiedź też. I jeszcze powiem jak dostać jeden prezent.
MUSIC: „TAKE ME HIGHER” BY JAHZZARFROM THE FREE MUSIC ARCHIVEATTRIBUTION-SHAREALIKE LICENSE
Prezent, czyli darmowy rozdział ebooka Jak oswoić angielski, do pobrania tutaj:
Angielskie słowa i wyrażenia użyte w tym odcinku:
- Pieniądze za nic – Money for nothing.
- Mówić to każdy potrafi. – Talk is cheap.
- To nie jest praca – That ain’t workin’.
- My musimy instalować kuchenki mikrofalowe. – We gotta install microwave ovens.
- Kuchnie na wymiar – Custom kitchen.
- Gra się na gitarze w MTV. – You play the guitar on the MTV.
- Musimy przenosić te telewizory. – We gotta move these TV’s.
- Chcę moje MTV! – I want my MTV!
- Slogan – tagline / catchphrase / slogan
- Zadzwoń do swojego operatora kablówki i powiedz chcę moją MTV. – Call your cable company and say I want my MTV.
- W opałach, w krytycznym położeniu – In dire straits.
- rycerz – knight
- noc – night
- robić na drutach – knit
- nóż – knife
- kolana – knees
- Klękaj! – Kneel!
Reklama: I want my Maypo:
Reklamy - I want my MTV:
ZAPIS TEKSTOWY NAGRANIA, czyli TRANSKRYPCJA:
Halo, halo, tu podcast Piktumi, czyli jedyne takie miejsce we wszechsieci, w którym nie tylko zapoznacie się trochę z angielskim, dowiecie się, które z powszechnych przekonań to zwykłe mity, poznacie wyjątkowe postaci anglojęzycznej kultury, o których w Polsce nikt wcześniej nie słyszał, posłuchacie też gwiazd powszechnie znanych, ale jeszcze posłuchacie ciekawych historii. A wszystko to powiem Wam ja, czyli Ania Matyja, bo chcę pokazać wszystkim prawdziwą twarz angielskiego. Oraz przekonać każdego jak dobrze znać angielski.
W dzisiejszym odcinku będę mówić o pieniądzach, o tym, co należy zrobić, aby przebić się w znanej telewizji i w USA, jak grożące bankructwo zmienić w światowy sukces oraz o tym, że warto słuchać, co ludzie mówią.
Będzie też zespół Dire Straits, Sting i but wojskowy. Aha, i Mick Jagger też.
Posłuchajcie do końca, bo na końcu będzie ciekawa zagadka. Odpowiedź też. I jeszcze powiem jak dostać jeden prezent.
Zapraszam na odcinek 25, który nosi tytuł: “Talk is cheap, czyli porozmawiajmy o pieniądzach.”
Maryla Rodowicz śpiewała, że to co nas podnieca to się nazywa kasa, a kiedy w kasie forsa, to sukces pierwsza klasa.
Ale nic tak chyba nas nie rusza, jak pieniądze zdobyte, zdawałoby się, za nic. Money for nothing, pieniądze za nic. Jeśli mi nie wierzycie, to rozejrzyjcie się dookoła i posłuchajcie, co ludzie mówią.
Tak zrobił pewnego razu Mark Knopfler, wokalista Dire Straits. Wszedł do sklepu w Nowym Jorku, do działu RTV i AGD, a tam cała ściana zasłonięta była telewizorami, które akurat wszystkie w tym momencie odbierały MTV. Mark przystanął i zwrócił uwagę na stojącego obok niego mężczyznę, ubranego w koszulę w kratę, czapkę bejsbolówkę i robocze buty, który nie tylko patrzył na ekrany telewizorów, ale jeszcze przy tym dość mocno komentował. A właściwie mocno krytykował, dość niewybrednym językiem.
O co mu chodziło?
“what are those, Hawaiian noises?…that ain’t workin’
“Co to ma być, te hawajskie hałasy?… to nie jest praca”
Pracownik zżymał się, a Mark złapał kartkę i długopis i zapisywał na gorąco to, co słyszał. Od razu wiedział, że taki naturalny język idealnie nada się potem do piosenki.
No i faktycznie się nadał, chociaż niewątpliwie trzeba się dobrze wsłuchać, żeby zrozumieć.
And he’s up there, what’s that? Hawaiian noises?
A on tam w górze, co to jest? Hawajskie hałasy?
He’s bangin’ on the bongos like a chimpanzee
Wali w bongosy jak szympans
Oh, that ain’t workin’, that’s the way you do it
O, to nie jest praca, tak to się robi
Get your money for nothin’ and your chicks for free
Dostajesz pieniądze za nic i laski za darmo
Bohaterem/narratorem piosenki jest właśnie robotnik fizyczny, który pracuje instalując kuchenki mikrofalowe, dostarczając kuchnie na zamówienie, przenosząc lodówki i telewizory. Wszystko to ciężka fizyczna praca.
We gotta install microwave ovens
My musimy instalować kuchenki mikrofalowe
Custom kitchen deliveries
dostawy kuchni na wymiar
We gotta move these refrigerators
Musimy przenosić te lodówki
We gotta move these color TV’s
Musimy przenosić te telewizory
Dla niego to jedyna zrozumiała praca. Kiedy patrzy na zespół wyświetlany w MTV nad nim na ekranie, widzi coś, co jest zbyt łatwe, lekkie i przyjemne, żeby pracą być mogło.
Now look at them yo-yo’s, that’s the way you do it
Popatrzcie na tych głupków, tak to się robi
You play the guitar on the MTV
Gra się na gitarze w MTV
That ain’t workin’, that’s the way you do it
To nie żadna praca, tak to się robi
Money for nothin’ and your chicks for free
Pieniądze za nic i laski za darmo
W dalszej części jeszcze dodaje, że sam mógł się nauczyć grać na tej gitarze i, w domyśle, być takim milionerem.
No tak, łatwo się gada, mówić to każdy potrafi. Gadanie nic nie kosztuje. Talk is cheap. Dosłownie, gadanie jest tanie. Czyli łatwo się gada, łatwo się krytykuje, ale faktyczne działanie to już zupełnie inna para kaloszy. Talk is cheap. Może gdyby pan krytykant rzeczywiście spróbował nauczyć się grać na tej gitarze i jeszcze do tego napisać hit, którego miliony chciałby słuchać, dając mu w zamian miliony do kieszeni, inaczej by śpiewał.
Napisanie hitu proste nie jest, ale prawie każdy muzyk o tym marzy. Wieść niesie, że manager Dire Straits bezpośrednio zapytał stację MTV, co mają zrobić, żeby do niej, czyli do MTV, się dostać i jeszcze się przebić w Ameryce. Bo wiadomo, że jak w Ameryce się uda, to wtedy sukces jest. W odpowiedzi usłyszał, że są dwa warunki – trzeba napisać hit pasujący do stacji oraz zlecić wykonanie teledysku jednemu z czołowych reżyserów.
Mark Knopfler zatem wykorzystał po prostu slogan stacji, który już wcześniej pozwolił jej odnieść sukces: I want my MTV.
Pierwszy warunek spełniony – szefostwu stacji bardzo spodobała się piosenka, w której główne hasło reklamowe jest śpiewane nie przez kogo innego jak samego Stinga.
I want my MTV
A drugi warunek? Ten o teledysku? Wyreżyserował go Steve Barron, który miał w swoim portfolio teledysk do Billie Jean Michaela Jacksona, teledysk do Take on Me zespołu Aha oraz film Wojownicze Żółwie Ninja, który odniósł ogromny finansowy sukces w USA.
Mało tego, oprócz znanego reżysera dołożono jeszcze innowacyjną formę – bo wideo było animacją komputerową, występowały w nim wektorowe postacie. Niestety, wszystko to okazało się tak kosztowne, że nie udało się postaci dokończyć. Miały mieć guziki na koszulach i inne szczegóły, ale brak kasy sprawił, że trzeba było się zadowolić stwierdzeniem – zrobione lepsze od doskonałego. Mimo to teledysk został uznany za najlepszy na rozdaniu nagród MTV w 1986 roku.
A piosenka Money for Nothing czyli pieniądze za nic? Przyniosła ogromne pieniądze. Okazała się największym komercyjnym sukcesem zespołu, w Stanach dostała się na pierwsze miejsca list przebojów, otrzymała również nagrodę Grammy.
Czyli wszystko się udało. Podany przepis na sukces – i wizerunkowy, i finansowy i w popularności, sprawdził się idealnie.
A nie byłoby tego wszystkiego, gdyby nie ta właśnie fraza:
I want my MTV
Slogan, czyli tagline, catchphrase, albo właśnie slogan, który uratował MTV życie. Bo ta stacja grająca wtedy rock’n’roll 24 na dobę już po pierwszym roku istnienia była na krawędzi.
To było zwyczajnie fiasko, klapa, czyli flop. Wydawcy muzyczni byli przeciwni kanałowi, bo uważali, że to zniszczy ich biznes. Wytwórnie płytowe nie zamierzały nagrywać żadnych teledysków. Reklamodawcy tylko parskali śmiechem. Operatorzy kablówek absolutnie nie byli zainteresowani współpracą. I świeża stacja, bez dochodu, bez wiary w nią, właściwie skazana była na zagładę. I wtedy pojawił się on. Człowiek, któremu już raz się udało. Który niemal 30 lat wcześniej uratował już jedną markę stojącą na skraju zagłady.
Bo to było tak – jedna firma, dokładniej Maltex Company wypuściła w latach 50 ubiegłego wieku na rynek nowy produkt – smakową owsiankę Maypo. Niestety produkt sprzedawał się nędznie. W końcu całą firmę sprzedano, została przejęta przez większego potentata. I wtedy niejaki George Lois wymyślił slogan czyli catchphrase albo tagline – I want my Maypo – Chcę moją Maypo! Wykorzystano go w animowanej reklamie, w której występują dwie rysunkowe postacie, wujek i mały Marky. Marky owsianki nie chce, wujek go przekonuje, ostatecznie mały przekonać się daje i krzyczy I want my Maypo.
Zaskoczyło! Cała reklama wraz ze sloganem dała taki efekt, że sprzedaż miejscami skoczyła o 186%! Średnio zaś o 78% wzrosła.
George Lois, twórca tej frazy, przekonany był, że to właśnie ta doskonała tagline zapewniła sukces owsiance. I postanowił to powtórzyć. Tym razem po to, aby zapewnić sukces umierającej stacji telewizyjnej.
Zrobił tylko jedną małą zmianę, zmienił jedno słowo – I want my Maypo na I want my MTV – chcę moją MTV.
Slogan sloganem, ale przecież ktoś go jeszcze musi mówić. W MTV pracował wtedy Les Garland, który przypadkiem znał osobiście Micka Jaggera. Wpadł na pomysł, aby poprosić Jaggera o udział w takim spocie reklamowym. Generalnie Stones’i mieli zasadę, że udziału w reklamach nie biorą, ale tutaj po pierwsze prosił go znajomy, któremu trochę głupio było odmówić, a po drugie wziął sobie do serca argument, że ta stacja telewizyjna, która puszcza teledyski, bardzo pomoże zespołowi w większej promocji. Mick argument przemyślał i zgodził się wziąć udział w reklamie, za którą dostał symbolicznego 1 dolara.
A skoro sam Mick Jagger wystąpił, to przekonało to innych największych twórców tamtych czasów – bo nikt nie chciał zostać w tyle, każdy chciał się pokazać i każdy chciał jak najbardziej zwiększyć sprzedaż swoich płyt – takie gwiazdy jak David Bowie, Madonna, Michael Jackson, Dire Straits, Police i Sting, Cyndi Lauper, Eurythmics, ZZ Topp, Boy George, George Michael, Van Halen i wielu, wielu innych, z wielkim entuzjazmem wykrzykiwało: Call your cable company and say I want my MTV. = Zadzwoń do swojego operatora kablówki i powiedz chcę moją MTV.
I co?
I znowu zagrało!
Slogan chwycił tak, jak spodziewał się tego George Lois – ludzie od razu po obejrzeniu spotów reklamowych dzwonili do operatorów kablówek i faktycznie krzyczeli I want my MTV!
Jeśli jest taki popyt ze strony klientów, to musi być i podaż. W ciągu kilku miesięcy MTV wraz z telewizją kablową dotarła do 80% domów, a wytwórnie fonograficzne teraz już błagały, żeby stacja pokazywała ich teledyski, zaś reklamodawcy uznali MTV za najważniejsze miejsce dotarcia do klientów w przedziale wiekowym od 14-28 lat.
A wkrótce MTV Networks stało się jedną z najbardziej dochodowych firm na świecie.
Bo to co nas podnieca, to się nazywa kasa.
A żeby kasę mieć, przydają się znajomości, ale również znajomość języka. A szczególne umiejętność tworzenia chwytliwych haseł.
Bo takie I want my Maypo uratowało jedną markę, a I want my MTV przyniosło sukces i stacji telewizyjnej i jeszcze pomogło zespołowi Dire Straits w podbiciu Ameryki.
I to mimo tego, że Dire Straits nazywa się tak, jak się nazywa. Bo wyrażenie in dire straits znaczy w opałach, w trudnej sytuacji, w krytycznym położeniu. Jak widać, jak się ma pomysł, to z każdych opałów można się wykaraskać. I wielki sukces odnieść.
A w ogóle jeśli mowa o Dire Straits to, jego wokalista ma wyjątkowo interesujące językowo nazwisko. A właściwie imię i nazwisko. Bo samo nazwisko Knopfler to w sumie nic takiego – ma literkę K na początku, której się nie wymawia, no ale to żadne wielkie halo, sporo jest takich słów w angielskim, które zapisujemy za pomocą liter k i n, ale tego k nie czytamy. Chociażby knight – czyli rycerz (bo tak samo czytane night, ale bez k na początku to już inne słowo i znaczy noc). potem mamy jeszcze knife, czyli nóż, knit, które znaczy robić na drutach, albo wreszcie knees = kolana. Od razu też na myśl przychodzi mi słynny cytat z Marvelowskich Mścicieli, Avengers – Kneel. Tak krzyczał Loki do ludzi. Kneel, czyli klęczeć. To słowo warto dobrze zapamiętać, bo stało się już kultowym cytatem, właśnie do scen z filmu Avengers nawiązującym.
A zatem nic takiego niezwykłego w nazwisku Knopfler nie ma, ot zwykłe silent k, czyli ciche, niewymawiane k. Ale mało kto o tym u nas wie. A dlaczego? Ano dlatego, że imię Mark kończy się na k. Takie zwykłe k, które normalnie słychać. To teraz powiedzmy na głos: Mark Knopfler. I co się dzieje? Ano słychać k. Jak Knopfler. Chociaż Marek jest (K)nopfler.
I potem niektórzy dają się nabrać, i jak przychodzi co do czego to mówią: Lubię Marka Knopflera. A powinni lubić Marka (K)nopflera!
Ha!
To właściwie teraz jesteście gotowi, aby rozwiązać jedną ciekawą zagadkę. Zagadkę, która sprawdzi waszą świadomość językową. Będzie po polsku, spokojnie.
Zagadka brzmi tak:
Powiedzcie na głos:
“chleb”
“but wojskowy”
Ja też powiem, uwaga:
“Chleb, but wojskowy”.
A teraz powiedzcie, na jaką głoskę, czyli dźwięk, kończy się “chleb”, a na jaką “but”.
Odpowiedź za moment, Wy się chwilę zastanówcie, a ja w tym czasie powiem dwie ważne rzeczy.
Po pierwsze – na końcu odcinka znajdziecie wszystkie angielskie frazy, które się dzisiaj pojawiły, oczywiście przetłumaczone, warto posłuchać i powtórzyć na głos.
Po drugie, dostaję ogromną ilość pytań, jak się tego angielskiego uczyć, żeby faktycznie go poznać, żeby faktycznie go używać, mówić na luzie, rozumieć, co mówią, nawet wymowę poprawić. Pytań jest bardzo dużo, jeszcze więcej narzekań, że tyle lat wkuwania gramatyki i na marne, bo dalej ciężko coś po angielsku powiedzieć. Ludzie zapisują się na kursy, na lekcje z lektorami, dzieci mają zajęcia od przedszkola i co? I guzik, potem dalej jest problem. Rozumiem ten problem doskonale, też przez to przeszłam. I wiem, że w każdej chwili jest odpowiedni moment, żeby to się zaczęło zmieniać. Żeby podnieść swój angielski na wyższy poziom. Tyle, że tego nie da się wytłumaczyć w kilku zdaniach czy jednym artykule na blogu. Dlatego napisałam ebooka “Jak oswoić angielski”. I jeden rozdział można sobie pobrać w prezencie i przeczytać.
Kogo zainteresuje cały ebook, do którego dołączona jest też apka na androida z wyrażeniami z ebooka, żeby móc ich słuchać, czytać i powtarzać, 3 nagrania wideo i grupa do ćwiczeń, to oczywiście może go kupić.
Ale zacznijcie od rozdziału, który dostajecie w prezencie. Pod odcinkiem znajdziecie link.
Bardzo polecam zapoznanie się z ebookiem zanim zdecydujecie się na udział w jakimkolwiek kursie językowym. Choćby po to, żeby wiedzieć, czego od takiego kursu wymagać.
To tyle ogłoszeń, najwyższy czas na odpowiedź do zagadki.
Chleb i but wojskowy.
Co słychać na końcu wyrazu chleb? Oczywiście “p”, jak w wyrazie pchła.
To dlatego, że w polskim spółgłoski na końcu wyrazu zostają ubezdźwięcznione. W takim razie dlaczego piszemy to słow z “b” na końcu? Bo w innych sytuacjach tam wyraźnie słychać “b”. Wystarczy powiedzieć “chleba” i od razu wszystko jest jasne.
A co z butem?
But to chyba jasne, “t” na końcu, prawda? Ale “but wojskowy” to inna para kaloszy. Ponieważ mówimy to właściwie bez przerwy między wyrazami, a “w” w słowie “wojskowy” jest dźwięczne, to zmienia to całego buta. I dlatego tak naprawdę mówimy “bud wojskowy”.
Dobrze się wsłuchajcie, to na pewno usłyszycie.
A może stworzycie kolejny chwytliwy slogan, czyli tagline, czy też catchphrase, który odniesie światowy sukces?