Co przeszkadza w nauce angielskiego i nie tylko?

Najprawdopodobniej opisany tu problem dotyczy również Ciebie – ponieważ jest on naprawdę bardzo powszechny. Ale jeśli uznasz, że ten temat Cię nie interesuje, i doskonale sobie radzisz sama , to być może przyda Ci się garść wyrażeń, które znajdziesz na końcu tekstu.

­

MIAŁAM TEGO NIE PISAĆ

Długo zabierałam się za napisanie tego artykułu, a to dlatego, że za każdym razem, jak usiadłam i zanotowałam początek, dopadały mnie wątpliwości, czy ktokolwiek przeczyta go do końca. Dlatego kasowałam wszystko, co zdążyłam napisać, i zaczynałam od początku. I … pisałam niemal to samo! Po czym, oczywiście, znowu zatrzymywało mnie pytanie – czy ktokolwiek będzie chciał to czytać?

­

Z CZYM KOJARZY SIĘ ANGIELSKI?

Bo przecież z czym niemal wszystkim kojarzy się angielski? Jak to z czym – z gramatyką, podręcznikami, słówkami, wyrażeniami. Jeszcze do głowy przychodzą kursy i indywidualne lekcje, albo konwersacje. Z tym się angielski kojarzy, tego ludzie szukają i oczekują, i jakoś nigdy nikt się głębiej nie zastanawia nad tym, dlaczego ten angielski w naszym kraju jest na takim poziomie, na jakim jest. I dlaczego Ricky Gervaise albo Sarah Milican mieliby problem, żeby u nas wystąpić. Wcale nie z powodu swoich poglądów, a z powodu trudności zapełnienia sali osobami, które by ich zrozumiały.

Skoro wszyscy oczekują właściwie jednego, to jak tu nagle wyskoczyć z zupełnie innym problemem, choćby to nawet był problem powszechny, a do tego niezwykle istotny w nauce języka obcego? No przecież jak coś takiego napiszę, to wyrwę się jak ten filip z konopii!

­

KASOWAŁAM TEKST 3 RAZY!

Ale po trzecim skasowaniu tekstu postanowiłam, że koniec z autocenzurą – muszę napisać to, co mnie męczy od dawna, no muszę, bo inaczej się uduszę!

A fakt jest taki, że niemal każda osoba, z którą zaczynam rozmawiać po angielsku, cierpi na to samo! Zwyczajnie boi się odezwać!

Możesz sobie pomyśleć „Aleś Amerykę odkryła!”, albo „Boi się, bo nie umie, to niech się nauczy!”, ale to naprawdę jest poważna sprawa.

­

WSZYSCY TAK SIĘ BOJĄ!

Wygląda to różnie. Bywa tak, że jeśli w towarzystwie wyjdzie na jaw (chociaż to naprawdę nie jest żaden sekret!), że nagrywam podcast Piktumi (o zgrozo, o angielskim!), to nagle nie ma siły, żeby ktokolwiek po angielsku się odezwał. Każdy się boi, że na pewno się pomyli, a ja go wtedy będę oceniać. No i, oczywiście, będzie to koniec świata. Natomiast jeśli już dojdzie do jakiejkolwiek rozmowy po angielsku, to co i rusz słychać „Przepraszam!” – jakby co najmniej rozmówca przywalił mi niechcący drzwiami w głowę, a przecież on tylko zapomniał angielskiego słowa! Albo poplątały mu się gramatyczne czasy. Za co tu przepraszać?!?

Ha! Znam nawet anglistów, którzy za żadne skarby nie przyznają się, że anglistykę skończyli, a gdy choćby w takim przedszkolu podczas odbioru dziecka nauczycielka powie coś do nich po angielsku (tak, są takie przedszkola), to głos im w gardle zamiera. Inni za chiny ludowe nie odbiorą telefonu, jeśli podejrzewają, że rozmowa będzie po angielsku. Bo przecież mogą czegoś nie usłyszeć, czegoś nie zrozumieć, to wyjdzie na jaw, i co wtedy?!? Tak, oczywiście, to będzie koniec świata…

Myślisz, że to tylko moje wymysły? Mylisz się. Rozmawiałam raz z jednym z czołowych anglistów w naszym kraju. Specem od uczenia angielskiego. Wraz z grupą entuzjastów robił specjalny projekt w polskich przedszkolach, w którym udział miały wziąć nauczycielki tychże przedszkoli. I co się okazało? Że większość z nich była po prostu przerażona tym, że będą miały cokolwiek po angielsku powiedzieć… Strach je dosłownie paraliżował.

­

CZY TO RÓWNIEŻ TWOJA HISTORIA?

A Ty co czujesz, kiedy rozmowa ma się odbyć po angielsku?

  • Niepokój, albo nawet zdenerwowanie jeszcze zanim zaczniesz mówić?
  • A może dopiero, kiedy nagle zabraknie Ci słowa, albo nie wiesz, którego czasu użyć, dopada Cię stres?
  • Wstydzisz się, kiedy ktoś przyłapie Cię na zrobieniu błędu?
  • Czy unikasz za wszelką cenę jakiegokolwiek mówienia po angielsku, bo w ogóle to przerażają Cię te wszystkie czasy?

A jak się czujesz, kiedy ktoś Cię poprawi? Kiedy zrobisz jakiś błąd, a ktoś Ci powie, jak powinno być prawidłowo?

  • Nieswojo?
  • Tracisz trochę serce do tego całego angielskiego?
  • Odbierasz to jako potwierdzenie, że się nie nadajesz, że nie masz talentów/zdolności językowych?
  • Przestajesz się odzywać?

Tak reaguje bardzo wiele osób, którym poprawiono błąd, nawet jeśli to zrobił nauczyciel, i nawet jeśli zrobił to w bardzo delikatny sposób.

No i chyba najważniejsze pytanie: potrafisz na luzie przyznać się, kiedy zrobisz błąd, powiedzieć otwarcie i bez poczucia wstydu oraz bez przepraszania, że nie znasz jakiegoś słowa, albo nie masz pojęcia jak coś powiedzieć?

­

TYPOWA ODPOWIEDŹ

Ze smutkiem obserwuję, że zazwyczaj odpowiedzi na te trzy pytania wyglądają tak: „Denerwuję się, stresuję się jeszcze zanim zacznę mówić po angielsku, najgorzej się czuję, kiedy ktoś obok mnie zna angielski lepiej, bardzo się wstydzę, kiedy zabraknie mi słowa albo zrobię błąd, a już najgorzej, jak ktoś to zauważy. Chociaż nawet jak nikt nic nie powie, to też mi się wydaje, że się w głębi duszy ze mnie śmieje. Myślę, że nie mam zdolności do angielskiego, w ogóle nie czaję tych wszystkich czasów i zawsze brakuje mi słów.”

Wiesz, dlaczego mnie to smuci? Nie dlatego, że z tego powodu mało kto chce publicznie napisać komentarz pod jakimś postem na fanpage’u Piktumi, czy nawet w mojej zamkniętej grupie. Nawet nie dlatego, że mam związane ręce, gdy podczas treningu w Grupie Piktumi chcę zwrócić uwagę na to, jak poprawnie brzmi jakieś zdanie, chociaż też mi szkoda, bo stoję wtedy przed wyborem – pochwalić (za aktywny udział) i niechcący utrwalić błąd, czy poprawić i zniechęcić na amen?

­

TEN CHOLERNY STRES!

Przede wszystkim smuci mnie ta reakcja, gdyż ona bardzo wyraźnie pokazuje, jak wiele zabiera ludziom stres.

Bo stres to nie tylko nieprzyjemne uczucie. Przez stres ten angielski staje się trudniejszy, niż jest naprawdę.

Stres sprawia, że kurczy się hipokamp, czyli ta część mózgu, która jest odpowiedzialna za zapamiętywanie i uczenie się. Zdolność do uczenia się zmniejsza się pod wpływem stresu średnio o około 30%!

Jak myślisz, co się dzieje, kiedy robisz coś, co jest nieprzyjemne, stresujące, sprawia, że czujesz się gorsza, mało zdolna? Wrócisz do tego, czy jednak raczej będziesz unikać jak ognia?

Im bardziej Cię angielski stresuje, tym trudniej Ci wchodzi do głowy. Im bardziej przejmujesz się, że ktoś zauważy błąd, tym wolniej będziesz robić postępy.

­

JAKIE ROZWIĄZANIE?

A przecież jest na to całkiem prosty sposób. Prosty, chociaż niezbyt szybki. W zależności od tego jak głośny jest Twój wewnętrzny krytyk, albo jak bardzo i od jak dawna przejmujesz się tym, co inni sobie pomyślą, ten sposób może chwilę czasu zabrać, ale najważniejsze, że przynosi fantastyczne rezultaty. I to w każdej dziedzinie, nie tylko w nauce angielskiego.

Ten sposób ma dwie wersje – ustną i pisemną. Najlepiej będzie, jeśli przetestujesz, która na Ciebie działa lepiej. A może obie na zmianę?

Chodzi o to, żeby zmienić te nawyki w myśleniu, które utrudniają Ci życie. Czyli żeby zmienić nawyk krytykowania siebie i zauważania każdej wpadki, na nawyk doceniania każdego, nawet najdrobniejszego osiągnięcia.

­

POKAŻĘ CI JAK TO ZROBIĆ

Pokażę Ci teraz na przykładzie, jak go zastosować, żeby ułatwić sobie naukę angielskiego. I chociaż może Ci się to wydać banalne, to jeśli odpowiedziałaś „tak” na którekolwiek z pytań w tym artykule, zastosuj go. I oceń dopiero po jakimś czasie. Bo widzisz, nawet jak Ci się wydaje, że „Przecież To wiem”, to dopóki nie wprowadzisz w życie, dopóki naprawdę czegoś nie zastosujesz, to taka wiedza z głowy, teoretyczna, na niewiele się zdaje.

­

Sposób jest banalnie prosty, ale sztuka polega na tym, żeby go regularnie i konsekwentnie stosować – tak długo, aż stanie się odruchem.

­

ZMIEŃ JEDEN NAWYK NA DRUGI

O co w nim chodzi? O zmianę pewnych nawyków myślowych.

Na razie odruchowo oceniasz się krytycznie, albo odruchowo oczekujesz krytycznej oceny od otoczenia. Należy to zmienić. Aby Twoim odruchem stało się wypatrywanie i zauważanie tego, co się udało.

Najpierw przygotuj sobie kartkę papieru, albo notes. Teraz zastanów się, w jakiej sytuacji udało Ci się użyć angielskiego? Coś powiedziałaś? Coś usłyszałaś (w rozmowie, w filmie, piosence, wywiadzie)? Co to było? Choćby jedno słowo. Opisz krótko tę sytuację, np. tak: „Udało mi się…”, „Dałam radę…”, „Poradziłam sobie, kiedy…”

Jeśli nie przypominasz sobie takiej sytuacji, spokojnie, zaraz podam Ci kilka do przetestowania od razu, jak skończysz czytać ten artykuł.

Następnie napisz kilka rzeczy, które umiesz powiedzieć po angielsku, np. tak:

„Umiem już powiedzieć….”

­

I pamiętaj: ‘Język nie bomba – nie wybuchnie – nawet jeśli nie zna się słowa.’

­

Po co te kartki? Na mózg mocno działają słowa, które on widzi. Często je czytaj, szczególnie kiedy poczujesz choćby najmniejszy cień zwątpienia. Na razie masz wyrobiony nawyk krytykowania siebie i wątpienia w siebie – trzeba go zastąpić dużo lepszym nawykiem – doceniania własnych osiągnięć.

­

NIE OCENIAJ – DOCENIAJ!

Rób to, co robi każdy mały człowiek, jak uczy się chodzić – ciesz się z każdego kroku, jaki uda Ci się zrobić! Nie licz tych, które nie wyszły. Zauważaj te, które się udały!

To się wydaje banalne, ale większość z nas rzadko zauważa drobne sukcesy, zwłaszcza, że od wczesnej podstawówki wszyscy wbijają nas w przekonanie, że trzeba się skupiać na tym, czego się nie umie, zamiast na tym, co już umiemy.

A powinno być na odwrót!

­

Oprócz czytania przygotowanych kartek, ucz się chwalić samą siebie na głos lub w myślach – za każdym razem, jak zrobisz coś pozytywnego – przeczytasz zdanie po angielsku, przypomnisz sobie potrzebne akurat słowo, posłuchasz nagrania, itp.

Pamiętaj! Tego nie wystarczy powiedzieć raz! Tego nawet nie wystarczy po prostu wiedzieć! Naprawdę uważasz, że jesteś w stanie nauczyć się czegoś dobrze i trwale po jednym powtórzeniu? Ja takiego geniusza jeszcze w życiu nie spotkałam, ani o takim nie słyszałam. Owszem, zdarzają się nadwrażliwcy, których jedna nieprzyjemna uwaga potrafi na długo zniechęcić, ale żeby jedna pochwała, czy jedno powtórzenie zachowania pozwoliło raz na zawsze się czegoś nauczyć, to się chyba jeszcze nie zdarzyło.

Nawet dwa ani trzy razy nie starczy. Między innymi dlatego, nawet jeśli słyszałaś już jakąś radę parę razy, to nadal z niej nie korzystasz. Bo po pierwsze, najpierw trzeba ją wprowadzić w życie. A po drugie – nie wystarczy raz, tylko trzeba ją powtarzać długo.

­

PORA NA KONKRETY

Dobra, koniec tego gadania, czas na konkrety. W końcu chodzi o naukę angielskiego, prawda?

Nic tak nie przeszkadza w mówieniu oraz uwierzeniu w swoje możliwości (i językowe zdolności), jak trzy rzeczy:

  1. Kiedy nie znasz wyrażenia.
  2. Kiedy nie masz pojęcia, jakiego czasu powinnaś użyć w konkretnej sytuacji.
  3. Kiedy nie słyszysz i/lub nie rozumiesz tego, co inni mówią.

­

Nie wszystko naraz, dlatego czasami zajmę się w osobnym artykule. Trening słuchania opisałam w e-booku Jak oswoić angielski, można też ćwiczyć, biorąc udział w Akcji 5/5, zatem teraz skupię się na słówkach i wyrażeniach.

­

Podam Ci prosty przepis na kilka sytuacji.

­

SYTUACJA 1

Wyobraź sobie, że wchodzisz do kuchni, a tam woda leje się w zlewie. Zamiast sobie wyrzucać, że zapomniałaś zakręcić kran, powiedz:

Water is running in the sink. (= Woda leje się w zlewie.)

A potem koniecznie się pochwal! Nawet jeżeli na początku po prostu przeczytasz to zdanie z kartki. Możesz nawet dodać:

What am I good at? (= W czym jestem dobra?)

I’m good at speaking English! (= Jestem dobra w mówieniu po angielsku.)

­

­

Że to na razie jedna sytuacja? Noż oczywiście! Od tego się zaczyna! Najpierw nawet jedno słowo w jakiejś sytuacji. Jedna sytuacja, druga sytuacja, ziarnko do ziarnka, krok po kroku. Najważniejsze, żeby w tym wszystkim pamiętać o pochwaleniu się!

­

SYTUACJA 2

A teraz popatrz, garnek kipi! Piana wylewa się na palnik kuchenki, część się przypala, reszta spływa po szybie piekarnika… Co robić w tej sytuacji? Nerwy? Jakie nerwy! Przecież to doskonała chwila, żeby znowu użyć angielskiego! Powiedz:

The pot is boiling over! (= Garnek kipi!)

Znakomicie! W końcu, pamiętaj:

What am I good at? (= W czym jestem dobra?)

I’m good at speaking English! (= Jestem dobra w mówieniu po angielsku.)

­

­

SYTUACJA 2

No, a jeśli jakieś słowo czy zdanie potrzebne Ci do opisania jakiejś sytuacji akurat Ci z głowy ucieknie? Co wtedy?

Na to jest specjalne wyrażenie, które gorąco Ci polecam zapamiętać:

­

It happens to the best of us. (= Zdarza się każdemu.)

I’ll get the hang of English! (= Załapię angielski! Nauczę się angielskiego!)

­

Chcesz dostać te wyrażenia w postaci wygodnego planera , który możesz wkleić do swojego ulubionego notesu, albo zawiesić na lodówce? Kliknij tu i pobierz je w prezencie:

­

­

SKĄD BRAĆ WYRAŻENIA?

Pewnie pomyślisz, skąd brać te wszystkie wyrażenia? To zależy, jakie są Ci potrzebne. 

Wiele słówek, szczególnie takich codziennych, znajdziesz na profilu Piktumi na Instagramie (zwłaszcza w Stories, szczególnie tych wyróżnionych, tam od razu nawet ich posłuchasz), na fanpage’u Piktumi na Facebooku, w darmowych planerach językowych Piktumi oraz w podcaście Piktumi.

Oczywiście, doskonałym źródłem jest internet, jeśli umie się z jego zasobów korzystać (przestrzegam przed mechanicznym korzystaniem z Google translatora).

­

­

Categories: Blog